wystawy fotograficzne

Spotkania – kilka słów o wystawie Justyny Lenartowicz

Leave a comment

Wydaje się, że fotografia reportażowa i podróżnicza — czasem są one bardzo blisko siebie i mocno się przenikają – to od zarania tego wynalazku najpopularniejsze rodzaje aktywności fotograficznej. Jest to — ogólnie rzecz biorąc — całkiem zrozumiałe.

Od fotografii najczęściej wymagamy informacji, relacji z konkretnego miejsca, oraz ślicznych widoczków, na których zmęczony człowiek, po najczęściej nieciekawej pracy, może zawiesić wzrok, zapominając o czekającym go jutrze. Nie dziwi więc, że aparat fotograficzny, pod jakąkolwiek postacią, jest obowiązkowym towarzyszem naszych podróży: z jednej strony po to by albo przekazać tę „relację z miejsca zdarzenia”, z drugiej, by udowodnić znajomym, że odbyło się podróż i była ona najwspanialsza pod słońcem.

Justyna Lenartowicz "Spotkania" - wystawa fotograficzna w Mysłowickim Ośrodku Kultury

                           fot: Justyna Lenartowicz

Prezentowane na wystawie fotografie Justyny Lenartowicz można by zaliczyć właśnie do tego popularnego typu fotografii: podróżniczej i reportażowej. Jednak z bardzo prostego powodu byłaby to klasyfikacja pochopna i nietrafna.

Prezentowane w Mysłowickim Ośrodku Kultury trzydzieści dwie fotografie (wszystkie czarno-białe, wszystkie wykonane w Gruzji oraz Maroko), przekraczają najpopularniejszy rodzaj zdjęć reportażowych — na prezentowanych fotografiach nic spektakularnego nie zostało uchwycone, oraz najpopularniejszy typ fotografii podróżniczej — prezentowane fotografie nie są bardzo ładnymi widoczkami, kolorowymi jak tablica do badania daltonizmu.

Zdjęcia Justyny Lenartowicz są inne, są prostą historią. Opowieścią, układającą się w niezwykle jasną — co nie znaczy banalną — oraz piękną — co nie znaczy śliczną — historię losu człowieka, historię nas samych. Opowieść tę autorka zaczyna od bardzo radosnych, beztroskich zdjęć dzieci – prostych i niewydumanych. To w końcu dopiero początek, karty jeszcze nie zostały rozdane, nie wiemy jeszcze komu i co los zaproponuje. Następnie, oglądamy lekko apatyczne fotografie opisujące „czasy dojrzałe”, w pewnym sensie „dokonane”. Każdy czas inny, ale jakby podobny.

Widzimy tu portrety ludzi w sile wieku, zazwyczaj wykonane w okolicy ich warsztatów czy sklepów, w przestrzeniach wyznaczających ramy ich codziennej egzystencji. Portrety stonowane, trochę wycofane. Radość na twarzach — jeżeli się pojawia — jest lekko fatalistyczna. Częściej bohaterzy zdjęć patrzą na nas z dystansem, niepewnością — naiwna ufność dziecka gdzieś się podczas życia ulotniła. Na koniec mamy — to nie zaskoczenie — zawieszenie opowieści na bardzo symptomatycznej (to moja ulubiona) fotografii zachodzącego słońca nad śmierdzącą do zemdlenia garbarnią.

Niby puenta wydaje się oczywista, ale tutaj czeka nas zaskoczenie. Kończący się dzień w brudzie Marrakeszu na fotografii Lenartowicz niesie nadzieje, będąc bardziej radosnym niż sarkastycznym. Zresztą może to wschód słońca?

Justyna Lenartowicz "Spotkania" - wystawa fotograficzna w Mysłowickim Ośrodku Kultury

fot: Justyna Lenartowicz

Jest osiągnięciem niecodziennym, że będąc w tak zwanym „miejscu egzotycznym” przez chwilę — bo chwilą jest parę tygodni, podczas których zdjęcia powstawały, być w stanie odciąć się od wszechogarniającej dla wielu, obezwładniającej egzotyki takiego miejsca, jego inności.

Odciąć się od banalności opisów i schematów przewodników narzucających swoje narracje, poważając się w tym wypadku na uniwersalną, fotograficzną opowieść. Nie iść po linii najmniejszego oporu i kopiując fotografie już wcześniej widziane, pokazywać inność miejsc chwilowo odwiedzanych i ich często pozorną cukierkowatość.

Odciąć się od bycia tylko popularnym turystą, przechodniem oglądającym świat przez szybkę aparatu fotograficznego. Osiągnięciem Justyny Lenartowicz jest uzmysłowienie nam, że portret ludzi żyjących w miejscach dla nas odległych, mających zupełnie inne problemy codzienności, jest portretem nas samych.

Justyna Lenartowicz "Spotkania" - wystawa fotograficzna w Mysłowickim Ośrodku Kultury

fot: Justyna Lenartowicz

by

Fotograf, który studiował filozofię i inne duperele. W jego pracach jedną z głównych ról odgrywa architektura i zbite szyby. Nie gardzi również zardzewiałymi rynnami, ale i człowieka w kapeluszu uświadczysz tudzież. Jego fotografie prezentowane były, są i może będą m.in. Tu, Tam oraz Gdzie indziej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *